W takie dni jak ten- efekt cieplarniany staje się dla mnie faktem. Można by rzec, że kwestia ocieplenia klimatu dotyka mnie głęboko i jest to dotknięcie cholernie dokuczliwe. Efekt zwany jest również szklarniowym, a ja czuję się dziś w mieście właśnie tak, jakbym utknęła w ogromnej szklarni.
Co się dzieje latem w środku takiej konstrukcji, wie każdy, kto spędzał wakacje na wsi. Gorąc, parnota i duchota.
Jednak rośliny to uwielbiają!
Rosną większe i bardziej dorodne. Dlatego też, o ile ocieplenie klimatu i wzrost średniej temperatury nas może martwić, winorośl nie narzeka. Szybciej dojrzewa, i nie przeszkadza jej już tak mocno pleśń (ta zła). Mniej zadowoleni wydają się sami winiarze. Stanęli bowiem przed problemem, zdaje się, nie do pokonania- nieprzyzwoicie wysokim procentem alkoholu w winach. Dlaczego?
Takie wygrzane w słońcu winogrono ma w sobie więcej cukru, które podczas procesu fermentacji zamienia się w odpowiedzialną za rausz substancję. Niektórzy mogą przyklasnąć- to wspaniale! Uwierzcie mi jednak- nie tędy droga.
Wśród znawców, krytyków czy dziennikarzy winiarskich panuje przekonanie, że to butelki o niższej zawartości alkoholu są tymi bardziej finezyjnymi i eleganckimi.
Ja oczywiście jestem za, a nawet przeciw. Fakt - rozbuchane procenty i alkoholowa nuta nie są pożądanymi cechami, jednak wszelkie uogólnienia i prawdy "objawione" upraszczają rzeczywistość. A wino bardzo nie lubi być upraszczanym i wówczas lubi się odegrać.
Wino zagrało więc na nosie Rajatowi Parrowi- znanemu w Ameryce sommelierowi. Rajat, okrzyknięty kiedyś największym celebrytą wśród sommelierów, jak na celebrytę przystało, lubił robić trochę szumu. I tak, podczas jednej z branżowych imprez poświęconej kalifornijskiemu pinot noir, postanowił wydać ogłoszenie. Wszem i wobec oświadczył, że w jego restauracji nigdy, przenigdy nie pojawi się pinot mający więcej niż 14%. On na to absolutnie nie pozwala.
![]() |
Rajat Parr- sommelier, obecnie również i winiarz / foodart.com |
Niektórzy przyklasnęli, inni pokręcili głowami. Historia nie doczekałaby się finału, gdyby nie jeden z obecnych tam wówczas winiarzy. Podczas degustacji odbywającej się w ramach wydarzenia, poprosił Parra o ocenę dwóch win. Jedno z nich miało 13,7%, drugie 15,2%.
Sommelier z całą stanowczością stwierdził, że pierwsze wino jest lepsze.
Ba!- jest na tyle dobre, że z chęcią weźmie je do swojej restauracyjnej karty. Winiarz pokiwał głową, po czym wziął Rajata na stronę. Wyjawił mu, że użył podstępu. Butelki zostały podmienione, a lepszym winem okazało się te mające więcej procent. Sommelier głośno przyznał się do pomyłki i odszczekał wcześniejsze deklaracje.
Rajat Parr po zdarzeniu skwitował je stwierdzeniem, które jest świetnym podsumowaniem całej dyskusji o wysokości alkoholu w winie:
Ciekawa sprawa :). Od ponad roku zajmuję się domowym wytwarzaniem wina na własne potrzeby i cały czas dążę do tego, by stworzyć półsłodkie, to zawsze mi wyjdzie albo wytrawne albo słodkie. Z tym, że ta słodycz jest zupełnie inna niż w marketowym słodkim winie :)
OdpowiedzUsuńWidzę, że problemy ekologiczno-klimatyczne zaczynają dotykać już każdej strefy życia. To dobrze i źle. Dobrze - bo zaczyna się mówić o tym głośno, źle - że problem w ogóle jest.
OdpowiedzUsuń