Późny poniedziałkowy wieczór na obrzeżach metropolii zdaje się tematem całkowicie niegodnym uwagi. Na zewnątrz miejscowe Burki oszczekują atramentową ciemność. I tak jak okoliczne latarnie- nie mogą jej przegonić.
Młode małżeństwo siedzi w salonie, zanurzone w książkach i nudnych politycznych tygodnikach opinii. Czasem trafi się nawet interesujący film. Gdy październikowy chłód zaczyna dawać o sobie znać- on by ogrzać stopy, wyciąga gruby koc. Ona by ogrzać serce- wino.
I będą tak trwać w ich małej wieczności, póki zegar-terrorysta nie przypomni, że jutro też trzeba pojawić się w pracy o czasie.
Już nic więcej nie wydarzy się pomiędzy ustami, a brzegiem pucharu.
On zdąży jedynie wyznać, lekko spłoszony swoim odkryciem, że: "Wiesz, tak naprawdę to wolę wąchać wino niż je pić". Ot, takie nic, co rozczuli ją do reszty, jak najpiękniejsze wyznanie miłości.
O! Nawet w telewizji nadali coś dobrego...
Będą już zasypiać, gdy z odbiornika doleci do nich strzęp filmowego dialogu.
"-Dlaczego nigdy więcej nie napisałeś książki?
-Szukałem Wielkiego Piękna, ale go nie znalazłem"
Na granicy jawy i snu zdążą uzmysłowić sobie, że Wielkim Pięknem, jest przecież to całkiem małe...
Cytat pochodzi z filmu "Wielkie piękno" (org. "La grande bellezza") z 2013 r.
Brak komentarzy:
Publikowanie komentarza