Ostatnio naszła mnie myśl niespodziewana i nagła. Jak to zwykle bywa, zaskoczyła podczas czynności równie nudnej, co niezbędnej - przy sprzątaniu. Porządkując dobra osobiste, wyszło mi niezbicie, że w życiu mogę obejść się bez wielu rzeczy. Ale trybuszon na pewno nie jest jedną z nich.
Wskazywały na to wyniki przekopywania się przez wszystkie moje klunkry*.
Fakty były niepodważalne - trybuszon najważniejszym przedmiotem w moim domu!
Co ujawnił spis z natury?
Jedna sztuka upchana była w małą kieszonkę plecaka. Dość oczywiste, jeżeli się wie, że plecak zabierany był na grille i inne plenerowe imprezy. Za to, za cholerę, nie umiem wytłumaczyć co korkociąg robił w ekwipunku mojego psa... Idąc z nim na spacer zawsze zabieramy ze sobą miskę, wodę, woreczki do sprzątania, piłki i inne "niezbędne" gadżety. Po kiego grzyba tam otwieracz ?!
Jasne było, że podobne znalezisko odkopię też w torebce. Torebkę noszę codziennie ze sobą. Jest bardzo duża, pakowna i panuje w niej wręcz nieziemski bałagan. To by tłumaczyło, dlaczego poniewierały się tam aż dwa korkociągi...
Po jednym trybuszonie znalazłam w torbie podróżnej i plecaku turystycznym. Jeden kurzył się pod łóżkiem (sic!). Najwięcej zaś (w liczbie trzech) leżało w szufladzie kuchennej, obok kompletu sztućców. Równiutko ułożone i wygodne do sięgnięcia.
Może to obsesja spowodowana traumą z dzieciństwa (do przeczytania tu), zwykłe bałaganiarstwo, lub wręcz przeciwnie - zapobiegliwość. Nie wiem.
Wiem jednak, że nawet w najdziwniejszych okolicznościach, nie miałam nigdy kłopotu z otworzeniem butelki wina.
I lepiej niech tak pozostanie!
*Za słownikiem gwary poznańskiej (dostępnym na stronie www.poznan.pl):
klunkier , częściej w lm klunkry [graty, rupiecie, drobiazgi, podniszczony ubiór, łachmany]: W domu brak miejsca na te klunkry. Wszystkie klunkry powywoloł na gemyle. Inform. W taki klunkier nie możesz sie oblyc do szkoły.Inform. Dawni to jyżdżoł taki koniem, albo po podwórkach chodzili, co zbiyrali stare klunkry i można było za to dostać patelke abo garnek. Inforrm.
W sumie spis nie sporządzony przy sprzątaniu ale trybuszony czy inne otwierajki zawsze wiem gdzie mam:
OdpowiedzUsuń- 1 na listwie magnetycznej w kuchni - bieżącego użytku, z największym przebiegiem - od pięciu lat otwiera dziennie 1-2 butelki.
- 16 w szufladach kuchennych i szafkach, z czego dwa to dźwigniowe maszkarony jeszcze w blistrach, resztę wygrałem/dostałem gratis przy zakupach/od znajomych (chyba porozdaję)
- 1 przy stojakach na wino
- 1 w okolicach mojego fotela-gniazda przy oknie w salonie (w razie gdybym wziął butelkę i kieliszek a zapomniał defloratora)
- 4 w torbach podróżnych, walizkach i plecakach (kiedyś notorycznie zapominaliśmy i trzeba było na wyjeździe kupować albo otwierać nożykiem jak jakiś harcerz:D teraz przezornie leżą zapakowane)
- 1 w piwnicy wkręcony w regał (nie wiem po co bo wina tam nie trzymam a zabierać mi się go nie chce)
- 1 w pracy - służy jako przycisk do rachunków za wino ;)
W torbie nie noszę bo i po co, torba za to mieści 4 butelki ;)
Pozdrawiam!
Paweł
Kolekcja godna pozazdroszczenia! :)
UsuńPozdrawiam serdecznie