Ta wyjątkowość polega między innymi na tym, że nie można go nigdzie kupić. Można za to zostać nim obdarowany- trzeba być tylko równie wpływowym i znaczącym co papież Benedytk XVI, cesarz Akihito, czy Bill Clinton właśnie. Bez dwóch zdań, poprzeczka postawiona dość wysoko... Ach! Zapomniałam dodać, że tak naprawdę butelka wina nad którą się wspólnie pochylamy, to faktycznie- zaledwie buteleczka, flakonik wręcz- jedynie 250ml.
Skąd więc jego unikatowość, gdzie ta jego nadzwyczajność? Trzeba sięgnąć do korzeni i to w sensie dosłownym, bo krzew, z którego zbierane są winogorna na te wino, to nie lada staruszek.
Krąży taka maksyma, że krzew winny, tak jak mężczyzna, najlepsze owoce daje po piędziesiątce. Jest ich o wiele mniej (gron winorośli oczywiście), więc mogą w sobie skumulować więcej "dobrego" . Kto zatem nie był przekonany do agnielskiego powiedzenia "less is more" musi teraz zrewidować swój pogląd.
Stary, ale jary krzew z Mariboru
Okazał się przez to nawet dość dużą atrakcją turystyczną. Każdy może popatrzeć na ten żywy kawał historii, wystarczy udać się na Słowenię do miasta Maribor. To właśnie, tam krzew, jak gdyby nigdy nic, cały czas rośnie i owocuje, dbany przez czułe ręce specjalistów. Corocznie zbieranych jest z niego jedynie do 50kg winogron, więc nie dziw, że wytworzone z nich wino zarezerwowane jest dla najważniejszych osobistośći. To cud, że w ogóle jest możliwość takiej produkcji, krzew widocznie jest "stary, ale jary".
Piękny stary krzew z Mariboru
Wino z najstarszego na świecie winnego krzewu
Brak komentarzy:
Publikowanie komentarza