Tak, przykładam
niezdrowo dużo uwagi sprawom żywienia. Powiedzmy sobie szczerze -
większość z kobiet jest na diecie, a nawet jak na niej nie jest, to
myśli o tym by zacząć. Nadszedł jednak taki dzień by powiedzieć
głośno i wyraźnie: Kobiety jedźcie wszystko co lubicie i jedźcie
tego dużo!
Ktoś bardzo mądry zadał sobie bowiem pytanie jak to się dzieje, że pomimo niezdrowego trybu życia i pobłażania sobie w kwestii jedzenia, Francuzki są takie smukłe. I dlaczego tak rzadko chorują (to również dotyczy Panów) na choroby serca, a zawały znają tylko z filmów o lekarzach.
Każde danie popijajcie winem, a już nigdy nie będziecie musiały martwić się nieszczęsną oponką.
Czyż to nie wspaniałe?!
Dużo wina i dużo jedzenia - tak działa najlepsza dieta „cud” nazywana figlarnie „francuskim paradoksem”.
Ktoś bardzo mądry zadał sobie bowiem pytanie jak to się dzieje, że pomimo niezdrowego trybu życia i pobłażania sobie w kwestii jedzenia, Francuzki są takie smukłe. I dlaczego tak rzadko chorują (to również dotyczy Panów) na choroby serca, a zawały znają tylko z filmów o lekarzach.
Spójrzcie, dajmy na to, na taką
Paryżankę. Zaczyna dzień od wielkiej pszennej bagietki, słodkiego
croissanta lub maślanych bułeczek. Być może już przy śniadaniu
popija szampana. Potem wcale nie zdrowiej- tłuste pasztety, fois
gras, marmolada z czerwonej cebuli i inne rarytasy. Posiłkom towarzyszy zawsze butelka wina, a rzeczona Paryżanka ciągle szczyci się powabną sylwetką i sercem jak dzwon.
Istny francuski paradoks!
Jak to się dzieje? Odpowiedź mogła być
tylko jedna: to wszystko dzięki winu! Jego "magiczne moce" i właściwości prozdrowotne nie tylko radują podniebienie, ale chronią cały
krwiobieg i sprzyjają nieskazitelnej figurze.
Ta rewolucyjna teoria lotem
błyskawicy rozniosła się nie tylko w wirtualnym świecie internetu, ale także w wielu kolorowych czasopismach. Dotarła
również do mnie - nie mogłam oprzeć się pokusie by jej nie
spróbować. I tak jem bez ograniczeń i piję dużo wina dogadzając
sobie nieziemsko. Nim się obejrzę na pewno mocno schudnę, ale jak
na razie chyba kolejna para spodni sprała się w praniu, bo trochę
uwiera...
PS. Pojawiają się głosy, że z tym
francuskim paradoksem to ściema jest, a nie wszystkie Paryżanki są
takie chude, ale ja w to nie wierzę. No bo kto wymyśli teraz
lepszą dietę niż beztroskie picie wina?!
Bardzo fajny artykuł. W ogóle bardzo mi się podoba blog. Ładnie to wygląda i sympatycznie się czyta
OdpowiedzUsuń