Oczywiście nie zabrakło sztandarowego Ouzo i Metaxy. Ta druga- dla wielu symbol i znak rozpoznawczy Grecji, wbrew wszelkim regułom logiki nie jest zbyt popularna wśród tubylców tej wyspy. Bądź jednak czujny- broń Boże jeśli głośno przyrównasz Metaxę do koniaku (osobliwego rodzaju, ale bądź co bądź- koniaku) wówczas to Grecy przyrównają, czy dokładniej- zrównają, Cię z ziemią. Metaxa to Metaxa, a nie żadne tam greckie odpowiedniki nawet najlepszych trunków, które co oczywiste i tak przecież od Metaxy zawsze będą gorsze. Ouzo- anyżowy zawrót głowy, jeśli pite tutaj to tylko wymieszane z wodą. Barwi się wtedy na biało i można udawać, że pije się mleko.
Nic nie zapowiadało jednakże, że zauroczy mnie alkohol, którego ciepło rozpływa się po ciele jak fale przy brzegu w spokojną noc wypalając przy okazji wszystkie kubki smakowe. Raki (oficjalnie: tsikoudia) to najprościej rzecz ujmując lokalny bimber. Powstaje z wytłoczyn winogron wcześniej użytych do produkcji wina i ma od 40 do 65 volt mocy. Pomimo tego nie ma potrzeby popijania/ zapijania go czymkolwiek, bo jest nad wyraz delikatny. Przyjemnemu rozgrzaniu w przełyku nie towarzyszy wykrzywiony grymas twarzy.
Jeszcze lepszy w moim odczuciu jest po wymieszaniu z miodem, wówczas wołają na niego rakomelo. Kropla słodyczy po posiłku. Jeden z poznanych na miejscu znajomych-rodowity Kreteńczyk, sugerował jako ubogacający dodatek również gałązkę rozmarynu czy goździki.
Raki w wersji exclusive .../ źródło: cretapalace.com
... i w wersji home-made
Tak ujął mnie ten delikatny brutal.
Raki, rakija, grappa. Zdecydowanie wolę to od rodzimej wódki.
OdpowiedzUsuń