Z mitami bywa tak, że zawężają pole widzenia, a niestety miewają się u nas doskonale. To nieprawda, że kłamstwo wielokrotnie powtarzane staje się prawdą i związku między zagłębieniem w dnie butelki, a jakością jego winnej zawartości nie należy się dopatrywać. To tak jakby oceniać wartość książki po okładce, "w miękkiej oprawie nie czytam, na pewno jest gorsza od innych". Brzmi śmiesznie? Tak samo śmiesznie jak wtedy gdy rezygnujesz z zakupu wina ze względu na brak wklęsłości szkła.
Jednym słowem: totalne denko!
Nie wgłębienie czyni wino!
I bądź tu człowieku mądry!
Nie ma rady, najlepiej (z odrobiną zdrowego rozsądku) samemu próbować i poszerzać swój winiarski świat, a zabobony zostawić tym, którzy lubią się ograniczać.
Trudno się nie zgodzić z tak postawioną tezą..., mity są długowieczne... Byłoby ciekawiej, gdyby zadała sobie Pani trochę więcej trudu i ustaliła, po co są owe wgłębienia w denkach?, kiedy powstały-zaczęto je wprowadzać, i w jakim celu. Z pewnością łatwiej byłoby osądzić czy dany typ butelki ma w konkretnym winie sens czy nie. Wtedy byłby to całkiem rozsądny post, a tak nie wykracza poza to, co wie każdy... Ja wiem, ale się nie podzielę-już taki ze mnie denny drań :P...Miło się jednak czytało.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
drPo