Patrząc jednak praktycznie ( z czym mam problemy- jestem typem marzyciela) użycie takiej karafki to droga nie całkiem łatwa i przyjemna. Zaczyna się przelaniem wina do naczynia. Ten moment lubię najbardziej- wino rwącym strumieniem uderza o dno i można wręcz usłyszeć jak bierze oddech.
Potem jest już tylko gorzej...
Samo przelewanie trunku z dekantera zawsze wymaga dużo skupienia i wyczucia, które zahacza wręcz o akrobatykę przy ostatnich kieliszkach. Jednak to właśnie teraz nadchodzi rozpacz każdej Pani domu, bo umyć te ustrojstwo jest szczególnie trudno!
Dekanter- szczyt szykowności. (Na zdjęciu: Dekanter Krosno)
Jak bardzo niecenzuralne wiązanki leciały z moich ust podczas takiego szorowania,wie ten, kto mnie zna.
By szkło było krystaliczne tak jak przed użyciem, mam wypróbowaną mieszankę odkamieniacza do ekspresu, wody destylowanej i giętkiej myjki.
I tak względy praktycznie po raz kolejny wygrały z elegancją, a tęsknota jakoś tak szybko mi uleciała...
Wystarczy przed myciem wlać trochę rozpuszczonego w wodzie kwasku cytrynowego... :)
OdpowiedzUsuńA ja polecam Corega Tabs. Działa :D.
OdpowiedzUsuńA ja polecam myć na świeżo po opróżnieniu, najlepsza to metoda! Wiem wiem, nie jestem przy zdrowych zmysłach :D
OdpowiedzUsuń